Andrzej S. Tobiasz – KL szczyt zjazdowca cz.3

NOMINACJA

Mimo zdobytego olimpijskiego minimum nie było powodów do radości, 4 miejsca w kadrze USA zasłużenie zapewnili sobie CJ Muller, Jim Morgan, Jeff Hamilton i Dale Womack. Równie zawiedziony KL kolega z Vermont Vinci lakonicznie stwierdził, że nie rozumie mojego problemu ‘masz minimum olimpijskie, na twoim miejscu skontaktowałbym się z Polskim Komitetem Olimpijskim’.

Po powrocie do Nowego Jorku, z pomocą Nowego Dziennika wszedłem w kontakt z działaczem klubu Garfield Wisła, Piotrem Oczkowskim, który sponsorował polskich sportowców w USA, głównie piłkarzy i miał w Polsce znajomości. Poradził przygotować dokument CV z wynikami sportowymi i zdjęciami, opisując sportowe ambicje i konkretny cel, jednocześnie potwierdzając gotowość pokrycia kosztów udziału w igrzyskach z własnej kieszeni.

Z braku dostatecznego doświadczenia KL i zjazdów ponad 200 km/h oraz trenerskiego i technicznego zaplecza, nie było racjonalnych podstaw by oczekiwać spektakularnych rezultatów lub medali. Głównym sportowym celem wyznaczyłem sobie uzyskanie rekordu Polski, pobijając barierę 200 km/h.

Miesiąc później P. Oczkowski wybierał się do Warszawy i chętnie wziął moją propozycję by przedstawić sprawę odpowiednim ludziom PKOL.

W ciągu następnych kilku tygodni otrzymałem dokument nominacji olimpijskiej z PKOL oraz numer telefonu do Andrzeja Bachledy we Francji.

 

ALPEJSKI TRENING

Po krótkiej wymianie uprzejmości, p. Andrzej zalecił jesienny trening na lodowcu
La Grand Motte w Tignes, bo żadne trasy KL w tym czasie nie są jeszcze otwarte.

W połowie października 1991 roku, zakwaterowany w jednym z hoteli Tignes, następnego poranka pomaszerowałem do stacji gondoli. Na widok nart i kasku KL, operator bez słowa przyniósł specjalny uchwyt pozwalający na przyczepienie 240 cm nart na zewnątrz kabiny a w górnej stacji drugi już czekał, by pomóc bezpiecznie je rozładować. Poradził gdzie szukać odpowiedniego stoku do treningu KL; obok alpejskiej trasy zjazdowej z orczykowym wyciągiem.

Przez następne dwa miesiące, gdy tylko pogoda dopisywała, odpalałem 10 do 15 zjazdów dziennie z prędkościami w okolicach 140 km/h bez jakichkolwiek złośliwości, ironii lub utrudnień ze strony górskiego patrolu. Francuzi mają absolutnego bzika na punkcie sportowego wyczynu, i za to ich kochamy. Po dwóch-trzech tygodniach zauważyłem jak bardzo jazda po twardym lodowcu hartuje organizm, wzmacniając wszystkie stawy, ścięgna i mięśnie.

Atomic dostarczył mi dwie nowe pary nart (jedne sztywniejsze od drugich) z wiązaniami KL, pogoda dopisywała i wszystko układało się pomyślnie.

Na święta wróciłem do Nowego Jorku i zaczęły się telefoniczne podchody, kto i gdzie planuje styczniowe treningi. Kadra USA kompletnie odizolowała się w sportowej tajemnicy, ale od Kanadyjczyków wyciekło, że wybierają się do Vars i za symboliczną opłatą również pozwolą mi tam trenować.

Codzienna rutyna zaczynała się od porannego wywiezienia sprzętu do kontrolnego budynku u stóp trasy, następnie wjazd na normalnych nartach na szczyt i ześlizg w celu usunięcia luźnego śniegu i wszelkich nierówności. Następnie, trzy zjazdy treningowe na dzień z pomiarem prędkości, a po treningu popołudniowy ześlizg trasy.

Zaczynałem od prędkości w okolicach 160 km/h, codziennie podwyższając punkt startu i po dwóch tygodniach trenowałem ponad 190 km/h, z najlepszym zjazdem 197 km/h.

Oswojony już z 40-stopniową stromizną trasy byłem pewny, że zaliczę kilka dobrych zjazdów ponad 200 km/h przed wyjazdem do Les Arcs. Ale niestety jak to w życiu często bywa, nie potoczyło się pomyśli. Kilka dni przed ceremonią otwarcia Igrzysk, podczas porannego ześlizgu usuwając duży zwał śniegu, wypięła mi się narta i resztę 500 metrowego ześlizgu wykonałem na brzuchu głową w dół, rozpaczliwie kontrolując balans rękami. Rękawy kurtki szybko podwinęły się do łokci i gołą skórą ramion szorowałem po twardym jak beton śniegu.

Wybiło mnie to z treningowego rytmu, ból ‘oskalpowanych’ ramion utrudniał każdą aktywność, a przede mną jeszcze pakowanie całego ciężkiego ekwipunku, długa podróż do Les Arcs, rozpakowywanie i przygotowanie sprzętu do zawodów. W końcowym rozrachunku, nie wykonałem ani jednego planowanego zjazdu ponad 200 km/h. przed wyjazdem na imprezę otwarcia Igrzysk w Albertville.  

 

Ceremonia otwarcia Igrzyskach w Albertville, Kadry Narciarstwa i Łyżwiarstwa Szybkiego z Prezesem PKOL.

 

KL plakat olimpijski ’92.

 

IGRZYSKA

Po dotarciu do Les Arcs, konsekwentnie skoncentrowałem się na przygotowaniu sprzętu i głównym założonym celu wyprawy.
Gdy tato z bratem i żoną dojechali i z hotelowego okna po raz pierwszy ujrzeli lśniącą w słońcu stromiznę trasy KL nastało długie milczenie. Przyznam, że zbladłe twarze rodziny i trwoga w oczach poprawiły mi humor niezmiernie.

Olimpijska biesiada z rodziną, Les Arcs.

 

Dzień treningowy KL, Les Arcs.

 

 ‘15 minut sławy’, Les Arcs.

 

Pierwszy zjazd kwalifikacyjny był bardzo udany do momentu najechania na nierówność przed speed trap, wybiło mnie na moment z pozycji, złapałem powietrze tracąc prędkość. Rezultat 181,269 km/h nie zachwycał i zbulwersował mnie, bo w gruncie rzeczy wybrałem narty szybsze na treningach czułem, że pływały po stoku jak nawiedzone, a to że na moment straciłem stabilność pozycji mogło być spowodowane właśnie dużą szybkością; wypadek przy pracy. Nie było jednak z kim o tym porozmawiać i na chłodno przeanalizować. Drugi zjazd kwalifikacyjny z podwyższonego startu, miał się odbyć popołudniu. Speszony, zamiast tylko wyszczotkować tą samą parę nart zacząłem kombinować i wybrałem drugą, sztywniejszą. Zjazd był poprawny i stabilny do znudzenia, a gdy zbliżyłem się do speed trap poczułem że boczny wiatr znosi mnie w prawo. Zamiast skorygować to stając lekko na wewnętrznych kantach, walczyłem o prędkość i jechałem do końca na płaskich nartach. W rezultacie przejechałem speed trap trochę na ukos, pokonując dłuższy niż 100m dystans i obniżając uzyskany rezultat 188,778 km/h. ‘Każde nowe doświadczenie ma swoją cenę, pomyślałem’. Do finałowej kwalifikacji potrzebowałem 196,8 km/h i tak zakończył się mój olimpijski występ.

Drugi zjazd kwalifikacyjny, Les Arcs.

 

Przejazd przez pułapkę prędkości (speed trap), Les Arcs.

 

W finałowych zjazdach reprezentant Francji, Michael Prufer rezultatem 229,299 km/h ustanowił nowy rekord świata i zdobył złoty medal. https://www.youtube.com/watch?v=TF0K5UzdPoo
Wśród kobiet nowy rekord świata i złoty medal z rezultatem 219,245 km/h zdobyła reprezentantka Finlandii, Tarja Mulari.
https://www.youtube.com/watch?v=K8y2Eg8nr2A

czytaj dalej