Urodziłem się w Gdańsku w 1963 roku . Tato pracował na Politechnice pod kierunkiem prof. Mościckiego nad projektem datowania metodą izotopu węgla C14. Gliwicka uczelnia zaproponowała lepsze warunki dla tego projektu i tak w 1968 roku przeprowadziliśmy się do Gliwic. Zamieszkaliśmy na ul. Czajki na Sikorniku. Tutaj Tato zapalił się do narciarstwa. Pojechał na niedzielny wyjazd pracowników do Szczyrku i bardzo mu się spodobało.
Pierwsze narty dostałem w 1972 roku na gwiazdkę, czerwone Beskidy Junior, przykręcane krawędzie, buty zwykłe, narciary, oczywiście ruchoma piętka.
Pierwsze szusy na Wilczych Dołach, zjazd na wprost, trzeba było tylko zahamować.
Zimą Tato zabrał mnie do Zwardonia, na wczasy z Politechniki, gdzie pierwszy raz spotkałem się z wyciągiem. Był to lina która biegła wzdłuż granicy. Noclegi w schronisku PTTK.
Na tą okoliczność Tato kupił ortalion , cienki kocyk i uszył mi jednoczęściowy kombinezon.
Niewiele pamiętam, ale ciężko było.
Rok później był wyjazd do Szczyrku i wjazd krzesełkiem na Skrzyczne.
Pierwsze zjazdy były dramatyczne. Zjazd Ondraszkiem był wielkim wyzwaniem, a Ci, którzy zjeżdżali ”damską” byli dla mnie prawdziwymi herosami.
W tym samym sezonie byłem kilka razy na jednodniowych wyjazdach do Szczyrku na „górnicze”.
Pamiętam „ściankę śmierci” – trochę bardziej stromy odcinek z Małego Skrzycznego, który pokonywałem na tyłku.
Jesienią 1974 Tato zapisał mnie do szkółki narciarskiej Politechniki Śląskiej. Szkółka powstała rok wcześniej dzięki inicjatywie wspaniałej osoby Anny Błach. Moim pierwszym instruktorem był mgr Zieliński. Szkółka Pol.Śl. wychowała wielu świetnych gliwickich narciarzy jak Asia i Zosia Niederlińskie, Konrad Wojciechowski (“Radio”), Janusz Wolski, Maciej Witkowski, Jurek Mercik , Ziemowit Ostrowski i wielu, wielu innych.
Postępy były, ale na tym sprzęcie nie dało się zbyt dobrze jeździć. Pierwsze zimowisko w 1975 roku było w Zawoji-Mosorne. Niestety śniegu było mało i jeździliśmy na podchodzonego na polanach Zimne Dziurki. Na tym zimowisku miałem pierwsze zawody narciarskie. Zająłem przedostatnie miejsce , przed Pawłem Pomarnackim, przewracając się kilkanaście razy. Mistrzem był wtedy dla mnie Darek Gielata, starszy o 2 lata.
Jesienią 1975 pojawiło się dużo sprzętu w sklepach i dostałem nowe narty plastikowe Feniksy, buty 5 klamrowe, skórzane z Krosna i wspaniałe wiązania Marker Junior.
Na tym sprzęcie robiłem bardzo szybkie postępy i na koniec sezonu wygrałem zawody szkółkowe.
Instruktorami byli wtedy Tukalski i Kozubek. Moim największym rywalem był wtedy Krzysztof Wolski.
W następnym sezonie 76/77 pojawił się nowy instruktor Jakubiec, który świetnie jeździł i na zimowisku wprowadził trening na tyczkach. Był to jakościowy przeskok do wyczynu.
W marcu 77 Tato zabrał mnie na Mistrzostwa Pl.Śl na Bieńkuli. Śniegu było mało i trzeba było dymać z buta. Trasa mocno zmuldzona, ostatni numer, sukcesem było dojechanie. Najważniejsze że zobaczyłem kosmicznie dla mnie jeżdżących AKNowskich zawodników.
W kwietniu pojechałem z Tatą na Wielkanoc do Zakopanego. Wtedy pierwszy raz zjeżdziłem na Kasprowym. Poznałem też zjawisko miejscówek i podchodzenie na Goryczkową.
Nowy sezon 77/78 i nowe narty, już metalowe Polsporty. Do szkółkowego teamu dołączył instruktor Dobrowolski. Zimowisko w Zakopanem. W tym sezonie po raz pierwszy wystartowałem w mistrzostwach szkół gliwickich. Rywalizowałem z Wojtkiem Tkoczem i Jarkiem Gałdysiem , zobaczyłem Legasia (Tomka Legaszewskiego), Wójta (Marka Wójtowicza) i Cegłę (Krzysztofa Cegielskiego), którzy już jeździli w liceach.
Już w pierwszej klasie LO zapisałem się do AKNu i pojechałem na pierwsze zawody Kryterium Pierwszego Śniegu na Saharze. Noclegi na Szyndzielni. W piątek wieczorem wszyscy deptali stok, żeby przygotować trasę. Oczywiście już po kilku zawodnikach były olbrzymie muldy . Wygrał Boguś (Bogusław Nowakowski). W szkółce na zimowisku w Zawoji pojawił się Wojtek Urbański, który bardzo mnie polubił i starał się organizować treningi na tyczkach.
Latem Wojtek zabrał mnie na obóz nartorolkowy na Dębowiec. Spaliśmy w namiocie i codziennie trenowaliśmy slalomy. Do dyspozycji był wyciąg zaczepowy. Wtedy na treningi wpadał też Andrzej Pająk i Brzuszek (Zbyszek Żemczykowski).
Od jesieni 79 zacząłem chodzić na salę z sekcją AZS do mgr. Zielińskiego. Pojechałem również z sekcją na obóz na Miziową. Mogłem trenować obok takich mistrzów jak Boguś, Stefan (Stefan Brońka) i Ignac (Marek Ignarowicz).
Puchar Zabrza 1976 – z tyłu stoją: Marek Zygmunt, Anna Błach, Maciek Witkowski i Jurek Mercik.
/Piotr Zastawny, grudzień 2017/