W tych latach byłem członkiem gliwickiego Akademickiego Klubu Narciarskiego FIRN i pomimo, że studia ukończyłem w roku 1984, dalej ścigałem się w studenckich zawodach, a nie byłem w takim podejściu odosobniony. Trenowaliśmy intensywnie, dużo ścigaliśmy się, zarówno w zawodach studenckich, jak i ogólnodostępnych tzw. “pucharach miast”. Miałem okazję jeździć w bardzo miłym towarzystwie, podobnych do mnie, entuzjastów, studentów Politechniki Śląskiej: Piotra Zastawnego, Jorana Skupnika, Joanny Urys, Joli Rybickiej, Waldemara Chrapka, Tomasza Dębca, Moniki Machowskiej, Zbyszka Wolskiego, Krzysztofa Cegielskiego, Joanny Niederlińskiej, Lecha Grabowskiego, Tomka Skorackiego, Joli Szypuły, Jana Szandara, Romana Kwika, Marka Ignarowicza, Marka Mikołajczaka, Zbyszka Cięgiela. Nie wszyscy byli mieszkańcami Gliwic, a jedynie studiowaliśmy w Gliwicach, jednak razem tworzyliśmy nasze gliwickie AKNowskie środowisko. Stefan Brońka, bezapelacyjnie najlepszy narciarz AKN FIRN, jeździł z nami na zawody i na wybrane treningi. Był to okres zmiany techniki jazdy wywołany tyczkami przegubowymi. Pod koniec lat 70-tych rozwijająca się technika jazdy slalomowej doprowadziła do tego, że narciarz jechał bardzo blisko tyczek i atakował je kolanami. Powodowało to bardzo częste łamanie albo wypadanie tyczek, które były najczęściej drewniane. Wypracowano wtedy konstrukcję tyczki przegubowej, dobrze osadzonej w śniegu, z amortyzowanym przegubem do części wystającej ponad śnieg. Taka homologowana tyczka slalomowa kosztowała, podobnie jak dziś, ok. 30-50 dolarów, sumę dla nas astronomiczną (miesięczny polski zarobek w tych latach to było ok. 10-20 dolarów). Postanowiłem temu zaradzić, opracowując sprężynowy przegub pomiędzy drewnianym grotem i właściwą, również drewnianą tyczką (patrz zdjęcie).
Sprężyny zamawiałem w fabryce maszyn rolniczych we wschodniej Polsce. Funkcjonowały całkiem nieźle, a przede wszystkim były tanie. Koledzy nadali temu pomysłowi miłą nazwę GIBON. Jeździliśmy nie tylko na śniegu, ale też na trawie, wykorzystując klubowe nartorolki. Miejscem na rolkowe letnie wyjazdy i zawody była polana przy wyciągu w Ustroniu Jaszowcu. Pracując nad nową techniką, tworzyliśmy dla niej nowe nazwy. Nowym sposobem atakowania tyczki była jazda na “przeciwną ręką” (na zdjęciu – jedzie Piotr Zastawny), w opozycji do dotychczasowej “jazdy na rękę wewnętrzną”. Nie wiem, czy ta nomenklatura się przyjęła, ale miałem miłe uczucie tworzenia “nowego”.
Przez działanie w AKN FIRN i politechnicznym AZS nabierałem doświadczenia organizacyjnego. Byłem kierownikiem Mistrzostw Politechniki Śląskiej w narciarstwie alpejskim w roku 1980, członkiem komitetu organizacyjnego jednych z Mistrzostw Polski AKN i wiceprezesem d/s sportu w Federacji Akademickich Klubów Narciarskich. Przeszedłem też przez kurs oraz egzaminy instruktorskie i zostałem “Instruktorem PZN”. Otrzymałem legitymację i odznakę – jednak przez następne 30 lat pracy trenersko-instruktorskiej nikt mnie o nią nie zapytał i nikomu jej nie musiałem pokazywać.